***
Wizyty u Marcina zdarzały jej się, mimo że z każdą kolejną nienawidziła siebie coraz bardziej, nie umiała zrozumieć swojego ciała i swego postępowania. Dziwiło ją to, że za wszelką cenę chciała uciec przed swoją seksualnością, prawdą o tym, że jej potrzebuje i zmaganie się z tym utrudniało jej zaakceptowanie siebie, swoich według niej złych, ociekających namiętnością stron. Z nikim nie mogła o tym porozmawiać, bo o takich kwestiach nie rozmawia się z przypadkowymi ludźmi, a ci najbliżsi często rozumieją najmniej. Czuła się w tym samotna, opuszczona, jakby była sama na świecie...
Będąc u niego...
-Lubię jak jesteś w takim stanie- patrzy na nią jak podnosi ubrania z podłogi, podpalając w łóżku papierosa (mawia, że po seksie smakują mu najbardziej, więc tylko wtedy się nimi truje), jego uśmiech jest szyderczy.
- Jesteś obrzydliwy, sycisz się moją porażką- siada tyłem do niego i zakłada rajstopy.
-Ja czuję się zwycięzcą dzisiejszego wieczoru. Ty też powinnaś, dawno mi nie było tak dobrze w łóżku i twoje ciało zawieszone nade mną. Chyba na zawsze zaaplikuje je w pamięci kiedy przyjdzie mi ochota na coś nieprzyzwoitego.
-Dlaczego znowu to zrobiłam?- pyta sama siebie, przerywając ubieranie i ukrywając twarz w dłoniach
- Jesteś człowiekiem, to ta gorsza część Ciebie. Jesteś rozpustnicą taki był Twój wybór. Nie możesz być wszystkimi swoimi odsłonami jednocześnie. Masz głowę pełną pomysłów, ale wszystkie nie mają związku ze świętością, dlatego jutro znowu do mnie zadzwonisz, a ja z radością to wykorzystam.
czytając to wszystko, czasami mam wrażenie, jakbym czytała swoją historię....pisz dalej..czekam :)
OdpowiedzUsuń