czwartek, 17 marca 2016

Nie lubię niedopowiedzeń cz.II




Pociąga nas zło.

Obudziła się w środku nocy, otoczona jego ramieniem, równie naga jak on. Łóżko pachniało powoli stygnącym pożądaniem. Czuła, że klei się od zastygniętego na ciele potu i innych substancji. Wpatrywała się w sufit, nieruchoma, przetwarzała w myślach to czego się dopuściła. Spojrzała w jego stronę, wyglądał tak dziecięco kiedy spał, mimo męskiego zarostu i postawnej budowy. Zastanawiała się czy to miłość...?





Krystian nie był idealnym facetem, takim jak jej poprzedni chłopak- wymarzony pod każdym względem, rozstali się trochę też ze względu na tę jego idealność, zaczął ją nudzić. Krystian był nieprzewidywalny, spontaniczny, miał głowę pełną pomysłów o których Gabrysia nawet wstydziła się myśleć. Przy tym był wybuchowy, jedno źle zinterpretowane słowo potrafiło popsuć spotkanie, bez szans na uratowanie sytuacji. Często trzymał ją na dystans, był chłodny i nieprzebłagalny, by za jakiś czas być czułym chłopakiem z którym spaceruje się za rękę nad Wisłą. Mimo tego jak skrajne emocje wzbudzał od nienawiści po stany głębokiego uwielbienia, Gabrysia chciała żeby w jakiś niedający się zidentyfikować sposób był jej, tak jak ona od dawna należała do niego.


Ten wieczór znowu nie zaczął się jak wszystkie, napisał jej przed wyjściem na miasto SMS żeby nie nakładała bielizny. Spełniła prośbę z podnieceniem i wstydem. Miała na sobie sukienkę w kolorze ciemnego wina, świetnie kontrastowała z jej długimi czarnymi włosami, usta miały tak samo intensywny czerwony kolor. Spędzili randkę jak normalna para- kolacja, spacer, nawet kupił jej kwiatka od namolnego sprzedawcy. Wszystko nabrało tępa w taksówce, gdy położył jej rękę na wewnętrznej stronie uda i prowadząc sympatyczną rozmowę z kierowcą zaczął ją pieścić. Wtulała się w jego tors, zmuszając się do niewydawania żadnych dźwięków. Podróż ze Śródmieścia trwała wieczność.

Sumienie podpowiadało jej, że powinna się odwdzięczyć w równie niebanalny sposób, gdy weszli na klatkę schodową po przekroczeniu progu zaczęła go całować, przypierając do ściany, tuż obok skrzynek na pocztę.. Jej język wędrował po jego wargach, policzkach, szyi, w międzyczasie rozpinała mu rozporek. Jej ręce drżały, ale była pewna swoich ruchów i czuła jego wzwód pod błądzącymi po materiale dłońmi. Uklękła, poczuła pod cienkim nylonem który okrywał jej kolana zimne podłoże i drobne ziarenka piasku. Od razu wzięła go do ust, była delikatna i precyzyjna, jakby robili to w kameralnych warunkach.Nagle światło się zapaliło, usłyszeli hałas kilka pięter wyżej.Doszedł szybko, na jej twarz i dekolt, wstała i niedokładnie przetarła twarz chusteczką. Podniósł ją z kolan, wymienili porozumiewawcze uśmiechy, odwrócili się w stronę zdziwionego sąsiada i życząc mu dobrej nocy zaczęli wchodzić po schodach.
Reszta wieczoru rozegrała się za zamkniętymi drzwiami.