środa, 1 kwietnia 2015

Jak żyć wszechświecie?

  ***



-Zawsze martwię się zbyt intensywnie, całościowo, wykluczając i kneblując głos rozsądku- siada na starym fotelu w jej nowym mieszkaniu, próbuje je zaaranżować na vintage - Wiesz Janka, ja rozumiem, jak Ty mi mówisz, żyj, baw się, uwierz w siebie i śmiej się głośno. Ja wiem, że moje życie to powinna być ciągła jazda czerwonym Mustangiem kabrio ku zachodowi kalifornijskiego słońca, tak z problemami, ale z uśmiechem, ale z drugą osobą, ale będąc sobą, ale żyjąc na serio. 

-Nie rozumiem Ciebie- Janka wstawia ciasto do piekarnika, od 10 dni, tworzy dom, ze sobą i kotem- masz wszystko co jest potrzebne do szczęścia. Poziom psychiczny rodziny do zniesienia, cała, bez nałogów, katolicka, brak problemów finansowych. Studia, prestiżowe, Ty masz dobre podejście, w stylu "Wszystko da się poprawić, ale jestem ambitna i nie dam się byle komu". Związek udany, z miłością i innymi bajerami, jest. Masz co jeść, masz gdzie spać, masz perspektywy by się rozwijać. Nie wiem, dlaczego ciągle jesteś niezadowolona. 

-To nie chodzi o poziom zadowolenia, ja jestem bardzo zadowolona, ogólnie, zajebiście zadowolona, zadawalająco jest w życiu mym. Tylko nie chodzi o to żeby miało być zadowalająco, chodzi o to, żeby mnie zwalało z nóg, żeby było jakoś tak bardziej realnie, rzeczywiście. Aby emocje były wyraziste, jak płaczę to słyszy mnie pół mojej wsi, jak krzyczę to tak, że płuc nie czuję, jak kocham do bez poczucia, że moja zdolność kredytowa nie jest wystarczająca, by móc mówić o miłości. Ja jestem zamyślona, jestem refleksyjna, ale to daje mi możliwość godzenia się ze światem, wnikania w siebie. 

-Wiesz, że z perspektywy innych dobrze to nie wygląda, Apolla trochę cię znam, co nie znaczy, że rozumiem, akceptuję twoją inność i tyle. Ale to przygnębiające, że twoje myśli tak pochłaniają twoje bycie.

Apolla już nie wytrzymuje siedzenia, teraz ogląda ludzi z perspektywy 9 piętra. Obie na chwilę milknął każdą wchłania inna czynność. Przerywa Apolla, trochę bardziej w przestrzeń niż konkretnie do którejś z nich. 



-Prowadząc te całe istnienie, myśląc o różnych sprawach, dotykając jakiś aspektów, dziś wiem, że nie jestem świetna w radzeniu sobie z życiem. Wiem, że potrafi mnie ono przytłoczyć, mimo że wszyscy w koło wiedzę, że nie mam żadnych problemów. Może, mają rację, ale uważam, że większą uwagę warto skierować nie na brak jedzenia czy brak pracy, ale jednak na brak sensu w egzystencji, który tak często mnie dopada. Uświadamiam sobie, że częścią mnie jest samotność, przynależna do mnie jak kod DNA. Są różne sytuacje, różne stany, różni ludzie, ale w każdym położeniu nie znajduję się do końca w miejscu w którym jestem, nie do końca jestem w emocjach, które wypada mi teraz odczuwać. To trochę jak ciągłe bycie obok, jak tatuaż na czole "nie należę tutaj". Nie ma czegoś takiego "Rozumiem Cię, całkowicie" w niczyich oczach. Nie istnieją takie słowa którymi jestem w stanie wyrazić co mam w sobie, kim jestem i czego właściwie się boje. Każdy jest mi odległy i nijaki, również ja sama sobie. ..