sobota, 6 lutego 2016

pustko, chodź zaopiekuję się tobą.






***

Molly: Wszyscy chcemy być częścią jakiejś historii, najlepiej miłosnej i zakończonej happy endem. Rozstania, powroty, romanse ważne aby się działo, a jak faktycznie nadchodzą burze z piorunami i silne podmuchy wiatru to marzy nam się święty spokój i powrót do nudnego życia. 
Alicja:  Mamy za dużo możliwości, za dużo kryteriów do oceny czy sprawdzenia, ciągle na coś czekamy. Nie pokocham nikogo do końca, bo zaraz może zjawić się ktoś lepszy, nowszy, świeższy i bardziej dla mnie.
Diana: Jako społeczeństwo, całościowo jesteśmy patologiczni, zepsuci, beznadziejni? 
Alicja: Wszystko na to wskazuje. Ale dalej jest nadzieja w jednostkach, silnych, bezkompromisowych, pozbawionych obciachu w związku z brakiem dopasowania do panujących norm. Takich jak my. 
Molly: Kiedyś byłam statystką w takim filmie, nie wiem o czym był, bo później nawet nie poszłam do kina, niskobudżetowy, stwierdziłam, że nie warto. Ale uczestniczyłam w jednej scenie, która mnie zamroziła, na kilka dni za hibernowana chodziłam po świecie z tym przeżyciem w głowie. Centrum miasta, godziny szczytu, plan przed jakimś budynkiem, tłum ludzi, wychodzi z pracy, idzie na randki, wraca do domu. I w tym wszystkim para, kłócą się demonstracyjnie, ona krzyczy przeraźliwie, nienaturalnie, czysty ból się z niej wydobywa w dźwiękowej postaci. On aby ukrócić to wszystko, chyba przytłacza go ten krzyk, uderza ją w twarz, otwartą dłonią, ona milknie osuwa się na kolana i już tylko cicho łka w dłonie otulające twarz. Nikt nie reaguje, jakby działo się to za ścianą czy w innym wymiarze. On też upada na kolana i zaczyna ją całować, przepraszać, nagle ktoś podchodzi stuka go w ramie i mówi, że paczka chusteczek higienicznych wyleciała mu z kieszeni, żeby podniósł i później nie szukał, żeby nie było, że coś stracił. Absurd. Nie wiem jaki kontekst miała ta scena w całym filmie, bo nie wiem jaka była fabuła. Ale mnie poruszyła. Tak odnośnie beznadziejności społeczeństwa..
Alicja: Widziałam ten film, faktycznie dno. 
Diana: Pogłębiają się u mnie przez was wszystkie syndromy poszukującej i zdesperowanej samotnej kobiety. 
Molly: Dlaczego przez nas? Jesteś dwubiegunowa, od dawna to wiemy. My to najlepsze co ci w życiu zostało.
Alicja: Nie potępiamy cię za to, że czekasz na jakikolwiek ochłap czułości ze strony totalnych idiotów, narcyzów czy maminsynków.
Molly: Potępiamy za to, że nie szanujesz siebie i swojego czasu.
Alicja: Warto być niezależną, zwłaszcza emocjonalnie, nie buduj swojego istnienia w oparciu o kogoś, zrozum wreszcie wariacka neurotyczko, że ty wyznaczasz jakość swego życia. Śpij dużo, jedz zdrowo, ucz się pilnie od cioci Molly i Ali i wszystko będzie dobrze.
Molly: Zapraszamy na konsultacje ze zdrowego podejścia do życia.
Diana: Sprawdzę lepiej czy nie mam wiadomości na fb.