Fizycznie Sara zobaczyła go już
wcześniej, przypadkowo, przelotnie - wtedy zrobił na niej wrażenie,
łapczywie zapamiętywała strukturę jego twarzy nie mają nadziei, że kiedykolwiek ją znów zobaczy. Kiedy wsiadł do tramwaju, z dwiema dużymi teczkami i opadł
beztrosko na siedzenie naprzeciwko niej podejrzewała, że jest artystą, po
chwili obserwacji nie miała wątpliwości.
Sara lubiła wtapiać się w miasto które zwiedzała, nie zachowywała się jak turystka, wynajmowała ciasne mieszkania w podrzędnych dzielnicach, kupowała bilet na komunikacje miejską, robiła zakupy, próbowała zaprzyjaźnić się z sąsiadami, by choć przez chwilę pożyć cudzym życiem. Zainteresował ją, ale nie miała śmiałości się odezwać, cieszyła się chwilą przebywania w jego towarzystwie, mimo tego, że byli obcymi sobie ludźmi. Był nienachlanie przystojny, jego urok osobisty był niedostrzegalny dla laika. Ubrany w zwykłe ubrania, pewnie z sieciówki, połączenie szarości, czerni - bluza z kapturem, kurtka, sportowe buty. Wyjątkowości i ekstrawagancji dodawały mu tylko okrągłe oprawki. Wyglądał w nich bardzo chłopięco. Ale nie był młody, zdradzały go delikatne zakola i zmarszczki mimiczne. Najpierw wykonał kilka telefonów, miał najnowszy model iphona, co nie było istotne, ale Sara zwracała uwagę na każdy szczegół. Rozmowy były czysto zawodowe, nie padło żadne czułe słowo, co jej sprawiło dziwny rodzaj satysfakcji, car prysłby jakby udało się zarejestrować już teraz, że jest zajęty. Wydawał się niesamowicie wolny w głębszym znaczeniu niż tylko bycie wobec kogoś zobowiązanym. Po jakimś czasie wyjął ze sportowego plecaka jabłko, przetarł je rękawem bluzy i zaczął jeść, po chwili trzymał niechlujne ogryziony szkielet owocu między dwoma palcami. Sara zerkając na niego niby przypadkowo miała ochotę oblizać jego palce lepiące się od soków jabłka. Wysiadł koło parku i nie oglądając się za siebie przebiegł między samochodami na drugą stronę ulicy. Sara myślała, że widok jego czarnych teczek przemierzających z nim Hagę będzie ostatnim wspomnieniem z nim związanym, które szybko wyparuje z jej myśli.
CDN.
Sara lubiła wtapiać się w miasto które zwiedzała, nie zachowywała się jak turystka, wynajmowała ciasne mieszkania w podrzędnych dzielnicach, kupowała bilet na komunikacje miejską, robiła zakupy, próbowała zaprzyjaźnić się z sąsiadami, by choć przez chwilę pożyć cudzym życiem. Zainteresował ją, ale nie miała śmiałości się odezwać, cieszyła się chwilą przebywania w jego towarzystwie, mimo tego, że byli obcymi sobie ludźmi. Był nienachlanie przystojny, jego urok osobisty był niedostrzegalny dla laika. Ubrany w zwykłe ubrania, pewnie z sieciówki, połączenie szarości, czerni - bluza z kapturem, kurtka, sportowe buty. Wyjątkowości i ekstrawagancji dodawały mu tylko okrągłe oprawki. Wyglądał w nich bardzo chłopięco. Ale nie był młody, zdradzały go delikatne zakola i zmarszczki mimiczne. Najpierw wykonał kilka telefonów, miał najnowszy model iphona, co nie było istotne, ale Sara zwracała uwagę na każdy szczegół. Rozmowy były czysto zawodowe, nie padło żadne czułe słowo, co jej sprawiło dziwny rodzaj satysfakcji, car prysłby jakby udało się zarejestrować już teraz, że jest zajęty. Wydawał się niesamowicie wolny w głębszym znaczeniu niż tylko bycie wobec kogoś zobowiązanym. Po jakimś czasie wyjął ze sportowego plecaka jabłko, przetarł je rękawem bluzy i zaczął jeść, po chwili trzymał niechlujne ogryziony szkielet owocu między dwoma palcami. Sara zerkając na niego niby przypadkowo miała ochotę oblizać jego palce lepiące się od soków jabłka. Wysiadł koło parku i nie oglądając się za siebie przebiegł między samochodami na drugą stronę ulicy. Sara myślała, że widok jego czarnych teczek przemierzających z nim Hagę będzie ostatnim wspomnieniem z nim związanym, które szybko wyparuje z jej myśli.
CDN.