Ona, studentka, ciężko nadać jej konkretne cechy na pierwszy rzut oka.
Zwykła dziewczyna, tak zazwyczaj odpowiadali ci, których ktoś pytał jaka ona
jest. Ale ta pozorna przeciętność skrywała w sobie wielowarstwową i bardzo
skomplikowaną osobowość o której ona nigdy nie mówiła głośno. Studiowała
medycynę, bo zawsze fascynował ją człowiek, jego kruchość, marność i przemijalność.
Była odbierana jako na wskroś grzeczna, ułożona i niewychylająca się. Miała
dobrą średnią, brak życia towarzyskiego, nigdy nie została po zajęciach, by
zamienić z kimś słowo czy poprosić o przysługę.
Jej prawdziwa osobowość, myśli i charakter były zupełnie inne.
Była wierząca i ceniła sobie wartości jakie propagowała jej wiara. Z
drugiej strony miała bardzo silne potrzeby seksualne, które ją fascynowały i
nie chciała ich tłamsić. Czuła się zawsze rozdarta, niepogodzona, ocierająca
się o hipokryzję.
Chciała kochać i robić to z tytułu wielkich uczuć i zaangażowania, raz
wielka miłość okazała się małą miłością, później nikogo jakoś nie chciała obdarzać
swoimi uczuciami.
Była samotna, ale sobą, swoimi myślami, słowami, zdjęciami dzieliła się z
różnie poznanymi ludami w przestrzeniach sieciowych. Starsi, inteligentni,
dojrzali mężczyźni, których fascynowała młoda osoba. Liczyli, że dla nich
będzie wyzwolona, uwolniona od cienia swego sumienia, naga i wilgotna.
Zawsze uważała, że rozmowy są jednorazowe, na jeden wieczór, nigdy nie
przerodzą się w nic fizycznego, co można zmaterializować i poczuć.
Była sierpniowa noc, z takich nocy kiedy to koszulka sama lepi się
nieprzyjemnie do pleców, późna godzina nie daje ukojenia i sen wydaje się
niemożliwy. Napisał do niej Marcin32.
Kilka kurtuazyjnie wymienionych zdań, zgodność kodu komunikacji. Ten
wieczór był przełomowy. Zgodziła się na spotkanie, u niego, prestiżowe osiedle.
Miał być drink, kawa, muzyka i powrót do domu.
Elementy wystąpiły, siedziała rozluźniona, roześmiana, zdziwiona, że można
poznać tak ciekawych ludzi, tak dobrze się bawić, tak nie myśleć...
Dotknął jej pleców, zaprowadził do pomieszczenia gdzie miała znajdować się
jego wyjątkowa kolekcja replik Arshile Gorky'ego. Ale to tylko ona chciała oglądać obrazy.
-Daj mi się Tobą zaopiekować, przecież wiem, że jesteś gotowa. Nie bój się
-klęka przed nią sadzając ją na skraju podwójnego łóżka- Przyszłaś tu się
zabawić i ja chcę, żebyś miło wspominała mnie i czas który spędzimy razem.
Teraz rozszerz nogi, coś ci pokażę.
Zaśmiała się nieśmiało odrywając swoje uda od siebie.
...
Po akcie namiętności, wymiany czułości. Ona siedziała na łóżku z
podkulonymi nogami, włosy spadały jej na twarz.
-Przestań płakać, przecież tego chciałaś, byłaś zadowolona. Przecież ci się
podobało. Nie wzbudzisz we mnie wyrzutów sumienia. Lepiej nałóż majtki bo
wyglądasz żałośnie.
Ciska w nią jej wilgotnymi stringami, które kilka minut wcześniej były
rekwizytem wiodącym. Podnosi je i ociera nimi łzy.
-Nie skrzywdziłem Cię- kontynuuje swój przestraszony wywód, nigdy nie był w
takiej sytuacji, a w trakcie wszystko wskazywało, że jej się podoba każde jego
muśnięcie i spojrzenie- Prawda?- kuca przed nią.
Kręci przecząco głową.
-To moja wina. Ty do niczego mnie nie zmuszałeś. Taka jestem, nie myślę o
konsekwencjach...
-Wstań, bądź jeszcze raz taka pewna siebie, taka gotowa i odważna. Było mi z
Tobą wspaniale.
Podnosi na niego wzrok, jej oczy są puste, ani nienawiści, ani lęku, jest
jej tylko trochę niedobrze.