**
-Ostatni egzamin, załamuje mnie podejście niektórych do tego, że wykształcenie to przecież będzie ich zawód, co za tym idzie odpowiedzialność,
nie wiem jak można ciągle ściągać i być dumnym z bycia zakłamanym cwaniakiem,
nienawidzę takich przypadków. Słuchasz mnie?-Jasne, nie lubisz cwaniaków i oszustów. Masz rację, ale ludzie są teraz mało odpowiedzialni i myślący.
-Gdzie jesteś myślami? Cynizm się z Ciebie wylewa.
-Nie wiem. Nie mogę siebie zrozumieć ostatnio.
-Myślałam, że kto jak kto, ale Ty dokładnie wiesz czego chcesz, twardo stąpasz po ziemi i niczym się nie przejmujesz.
-Masz rację, tak jest. Tylko mam 24 lata i pragnienie to czasami do mnie wraca.
Jestem przypadkiem beznadziejnym, bo nie wierzę w idealne związki, ale wierzę, że jest w miłości jakaś magia, jestem samodzielna, ale tęsknię za czymś prawdziwym i intymnym.
-Nie powiem Ci jak to działa, znam się na ludzkich wnętrzach w sensie tylko biologicznym, psychiki nigdy nie chciałam rozumieć, ludzie są zbyt pojebani, czytaj: nie zachowują się racjonalnie. Zawsze bałam się psów, bo uważałam, że nie można ufać zwierzętom, które tylko tak na ciebie dziwnie patrzą, nie masz pojęcia co się dzieje w ich ograniczonych rozumach. Ale z biegiem lat stwierdzam, że ludzie są gorsi i ich trzeba bać się bardziej.
-Jesteś słodka ze swoją analizą sytuacji. Wczoraj jechałam autobusem, wracałam z pracy, godzina po 17, autobus, stoję przy tej żółtej barierce, bo jakoś brzydzę się siadać na siedzenia, mam zbyt rozbudowaną wyobraźnię. Gapię się w okno, światła migają, w słuchawkach miałam jakąś nastrojową nutę, był klimat w mojej przestrzeni, znośny jak na komunikację publiczną. Dostrzegam na odległość metra w pierwszej kolejności ją pełne nieogarnięcie, wszystkie niedoskonałości na twarzy widzę, mimo że jestem bez okularów, opaska na włosach, pomalowanych chyba miał być rubinowy, ale nie był, wszystkie z tej opaski wyrywają się w stronę nieba. Zestawiam ją ze sobą, moje buty drogie, torebka jeszcze droższa, płaszcz- wełna, bardzo drogi, włosy uczesane, makijaż dopuszczalny, jak na godzinę 17 i ilość wilgoci w powietrzu.
- To podłe w Twojej strony. Super widzę kontrast, ktoś nie dba o siebie z taką manierą jak Ty. Dla mnie całkowicie zrozumiałe i dopuszczalne.
-Matko, słuchaj dalej, nie po to przytaczam Ci przymiotniki określające moje ubrania, tylko właśnie kontrast, to dobre słowo. Jest z chłopakiem, dla mnie okropny typek, niski, skóra i szara bluza, twarz zdradza, że plany na życie nie są przesycone większymi ambicjami.
-Przestań, to już jest zdzirowate.
-Czekaj, nie chcę nikogo obrażać, jak pasuje im to świetnie, tylko nie w tym rzecz. Są parą, pierwszy rzut oka i to widać, on maksimum skupienia na niej, ona na nim, świat nie istnieje, kontakt wzrokowy, intymny pocałunek, no generalnie jakieś symptomy zakochania. To mi uświadomiło, że zakochanie jest najbanalniejszą rzeczą pod słońcem, dostępną dla każdego, wolną od jakiejkolwiek regulacji prawnej, sam wybierasz kogoś na kogo przelewasz swoje wewnętrzne odczucia. Mamy takie wpojone myślenie, że zakochanie się jest luksusem, dotyczy pięknych, dobrych ludzi, raczej dobrze ubranych, najlepiej takich przed trzydziestką, otulone jest piękną historią i czasami przy odpowiednim wietrze kończy się miłością, ślubem itd. A rzeczywistość jest inna.Takie uczucia są dobrem powszechnym, można powiedzieć, aż nudnym, aż idiotycznie przewidywalnym. Nie ma nic wyjątkowego w byciu zakochanym. NIC.